Zapraszam do piątego już artykułu w ramach cyklu „Binge-watching = Seryjne oglądanie”. Sprawdź, co dzieje się z widzem podczas maratonu serialowego.
Mulder i Scully. Na dźwięk tych nazwisk na moich policzkach pojawiały się rumieńce. Była druga połowa lat 90-tych i byłam wkręcona w serial o UFO, duchach i innych zjawiskach paranormalnych. Każdy wyczekany odcinek nagrywałam na kasetę VHS. Żeby nie przepadł. Kiedy byłam chora, leżałam w łóżku i odpalałam kasetę za kasetą. Biada temu, kto przeszkodził mi w oglądaniu „Z archiwum X”. Wtedy nie wiedziałam, że uprawiam binge-watching, czyli seryjne oglądanie. Nie wiedziałam też, że tak intensywne „wkręcenie się” w serial może wiązać się z bardzo poważnymi chorobami.
Jak w transie
Już pod koniec maja część Twoich znajomych zniknie z pola widzenia na parę wieczorów lub pełen weekend. Powodem będzie piąty sezon House of Cards. Znajdą się pewnie tacy, którzy rozłożą sobie oglądanie odcinków na parę tygodni. Jednak wielu odpali premierowy sezon kultowego serialu Netfliksa i wsiąknie – obejrzy go seryjnie, odcinek za odcinkiem. A po skończeniu maratonu niektórzy poczują się… źle. Że to już koniec.
Dlaczego oglądanie seriali aż tak nas wciąga?
Poza powodami technologicznymi, takimi jak coraz szybsze łącze internetowe i coraz większa liczba urządzeń na których można oglądać wideo (o których więcej TUTAJ) seriale wciągają nas z powodów psychologicznych. Jak wyjaśniał w Wall Street Journal psychiatra Norman Doidge, oglądając seryjnie wpadamy w coś w rodzaju transu ciekawej historii. Oglądając serial prawie bez przerwy, silniej identyfikujemy się z bohaterami i razem z nimi przeżywamy przygody, odczuwamy radości i smutki. Dzieje się to także na poziomie chemicznym w naszych mózgach. Chcemy, żeby stan „transu” trwał, więc nie możemy się powstrzymać i odpalamy następny odcinek. Dłuższa, nieprzerwana sesja skutkuje głębszym przeżywaniem historii.
Nie odchodź!
O porządne wciągnięcie w seryjne oglądanie dbają same serwisy. Są konstruowane w taki sposób, żeby oderwać się było jeszcze trudniej. W Netfliksie na napisach końcowych właśnie obejrzanego odcinka, pojawia się „odliczacz” mówiący, że już za sekundę, już za momencik będziemy mogli znów spotkać się z naszymi ukochanymi (bądź znienawidzonymi) bohaterami w kolejnym odcinku. Specjalnie tworzone systemy rekomendacji treści mają zachęcić nas do jak najdłuższych spotkań z Netfliksem, HBO Go czy IPLĄ. Pierwszy z serwisów już na wstępnie pyta użytkownika o wytypowanie ulubionych tytułów z kilkudziesięciu zaproponowanych. Stąd wie, jaki układ treści sprawi, że nasza przygoda z tym serwisem będzie satysfakcjonująca od samego początku.
Depresyjni oglądacze
Nadmierne oglądanie telewizji od dawna było łączone z problemami zdrowotnymi. Badania dowiodły, że długotrwałe siedzenie przed ekranem zwiększa ryzyko nadwagi i związanych z nią chorób, nawet tak poważnych, jak cukrzyca. W 2015 roku amerykańscy naukowcy (no a któż by inny) z Uniwersytetu w Austin w Teksasie przeprowadzili badania, które powiązały seryjne oglądanie z poczuciem osamotnienia i depresją. Wyniki sugerują, że im człowiek jest bardziej samotny i im bliżej jest mu do depresji, tym chętniej odda się binge-watchingowi. Związek przyczynowo skutkowy nie wskazuje jednak na oglądanie jako przyczynę problemów, a jedynie na współwystępowanie z nimi.
Wyniki badań potwierdziły też tezę, którą nie trudno wysnuć. Osoby z niższą samokontrolą częściej wciskają ‘Oglądaj następny odcinek >’, mimo że mają obowiązki, którymi powinni się w tym momencie zająć.
W ubiegłym roku zjawisko seryjnego oglądania trafiło pod lupę amerykańskiej edycji Guardiana.
Z przeprowadzonego badania wyciągnięto podobne wnioski, jak te o których mowa powyżej. Okazało się, że osoby, które same określają siebie jako binge-watcherów, czyli seryjnych oglądaczy, częściej raportowały wyższy poziom odczuwanego stresu, niepokoju i częściej przyznawały się do depresji niż nie-oglądacze. Badacze przestrzegają jednak przed nadinterpretacją tych wyników. Wciąż nie zostało sprawdzone, czy oglądanie jest powodem, czy skutkiem problemów.
Psychologia seryjnego oglądania, czyli trendy w serialach. Dowiedz się więcej >>>
Czy potrafisz przestać?
Konsekwencje seryjnego oglądania wciąż nie zostały szeroko przebadane, ale pewne wnioski można wyciągnąć samemu. Jeśli zdarzyło Ci się kiedyś „wpaść” w seryjne oglądanie, to pewnie wiesz, że noc zarwana przez maraton z serialem ma swoją cenę – od bólu oczu zaczynając, na bezproduktywnym dniu kończąc.
Angielskie słówko „binge” można przetłumaczyć jako balangę, a jak to z balangami bywa – fajnie coś takiego od czasu do czasu przeżyć, żeby się wyluzować, a kiedyś powspominać. Jednak balanga, której nie potrafimy przerwać, to już problem. W cięższych przypadkach przejmujący kontrolę nad naszym życiem.
Jeśli przez wciągnięcie w serial zaczynamy zaniedbywać nasze obowiązki, a nasz pies był na porządnym spacerze w ubiegłym miesiącu lub gdy zaczynamy tracić kontakt z ważnymi dla nas osobami to pewnie coś jest nie tak. Jeśli znów nie dostarczyliśmy obiecanego projektu w terminie i nie mamy na to innego uzasadnienia niż to, że nie mogliśmy oderwać się od historii nauczyciela chemii – barona narkotykowego, to znaczy, że być może najwyższa pora na anulowanie subskrypcji w naszym ulubionym serwisie. Może potrzebujemy przerwy od tego, co w założeniu miało być właśnie pauzą, odetchnięciem, momentem relaksu, a przejęło kontrolę nad naszym życiem.
Jeśli powyżej mowa o Tobie, a na myśl o odcięciu się od ulubionego serwisu czujesz strach, to zastanów się, czy nie warto pomyśleć o skorzystaniu z pomocy psychologa. Ludzie chodzą do terapeutów z bardziej błahymi problemami. Poza tym – ‘mój terapeuta powiedział…’ wciąż jest pewnych kręgach sexy wstępem do rozmowy.
Pierwszy polski serial dla seryjnych oglądaczy. Poznaj >>>
Autor: Joanna Więckowska